Twarda woda to zjawisko, które występuje na terenie całego kraju. Każdy ma z nią inne doświadczenia. Pomimo tego, że problem jest dość poważny i szkodzi instalacjom w gospodarstwach domowych, wiele osób ją zwyczajnie bagatelizuje. Niektórzy o tym, jak ważna jest walka z twardą wodą przekonują się dopiero po latach.
Do naszej redakcji przyszedł list od małżeństwa zamieszkującego obrzeża Katowic. Chcieli się podzielić swoją historią związaną z wykryciem kłopotu i uzdatnianiem wody. Oto i ona.
Twarda woda nie była problemem… do czasu
Dzień dobry. Piszę do Państwa, ponieważ chciałam się podzielić naszą historią i dość nieprzyjemnymi doświadczeniami. Może uda się kogoś przestrzec przed popełnieniem tych samych błędów?
Nasz dom pod Kielcami wybudowaliśmy sami. Długo na niego oszczędzaliśmy. Nie chcieliśmy już dłużej gnieździć się w bloku. Zawsze marzyłam o swoim ogrodzie i bardzo się cieszyłam, że to marzenie już za chwilę ma szansę się spełnić.
Przy projektowaniu domu i rozkładu konkretnych pomieszczeń zostaliśmy zapytani czy nie chcemy zamontować zmiękczacza wody lub innego systemu do poprawy jakości wody. Wtedy wydawał się to dla nas zbędny wydatek. Podziękowaliśmy za propozycję i odmówiliśmy. Właściwie to nie dopytywaliśmy nawet projektanta czemu miałoby nam służyć takie urządzenie.
Temat ucichł na kilka lat. Dopóki nie zaczęły się awarie – najpierw kocioł grzewczy, potem pralka. Ledwo minął miesiąc i popsuła się zmywarka. Hydraulik stwierdził, że przyczyną wszystkich naszych problemów i niemałych wydatków jest właśnie twarda woda.
Dodatkowy problem stanowił fakt, że za naprawę kotła grzewczego musieliśmy zapłacić sami, mimo że sprzęt był na gwarancji. Oczywiście wszystko z naszej winy, bo nie przeczytaliśmy instrukcji i zaleceń, w których wyraźnie było napisane, że należy chronić urządzenie przed kamieniem kotłowym.
Po tych wszystkich przygodach zaczęłam zastanawiać się, czym właściwie jest ta twarda woda i na czym polega problem. Wiele informacji znalazłam na stronie zmiekczacze.com
Porozmawialiśmy z mężem, wytłumaczyłam mu co i jak. Stwierdziliśmy, że najpierw przeprowadzimy test twardości woda, a jeśli faktycznie okaże się, że jest tragedia, zakupimy odpowiednie urządzenie.
Okazało się, że jest dość kiepsko, ponieważ stopień twardości wody sięgnął 293 CaCo3/dm3… Nie było odwrotu – trzeba było zacząć szukać zmiękczacza wody.
Zdecydowaliśmy skontaktować się ze sklepem internetowym Kraina Wody. Tam polecili nam zakup kompaktowego zmiękczacza wody polskiej marki Ecoperla Toro 24 lub Ecoperla Slimline. Zdecydowaliśmy się na tą drugą wersję. Bardzo spodobały mi się funkcje systemu suchego zbiornika oraz dźwiękowy alarm poziomu soli.
Skorzystaliśmy z usług serwisowych lokalnego hydraulika. Zmiękczacz wody w przypadku miesiąca nie kosztuje nas dużo. Wystarczy jedynie regularnie dokupować sól regeneracyjną.
Wybraliśmy zmiękczacz wody Ecoperla Slimline 24 z 24 litrami złoża jonowymiennego. Dzięki temu regeneracja następuje o wiele rzadziej, a złoże wolniej się zużywa. Tak więc oszczędzamy jeszcze więcej.
Wygodne życie ze zmiękczaczem wody
Muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się takich efektów. Dzięki miękkiej wodzie każde pranie jest pachnące i przyjemne w dotyku. O wiele łatwiej je prasować. Zauważyłam też, że na gorących kawach i herbatach nie powstają oleiste plamy, a na filiżankach nie pozostaje osad. Nie muszę też walczyć z kamieniem na armaturze.
Najważniejsze jednak jest to, że mam absolutną pewność, że nie dojdzie do kolejnych awarii powodowanych kamieniem.
Zdecydowane „tak” dla zmiękczaczy wody!
Z perspektywy czasu chciałabym polecić zmiękczacz wody do każdego gospodarstwa domowego, gdzie występuje problem z twardą wodą. Warto go zaplanować już na etapie projektu, bo to realne korzyści. Takie urządzenia pozwalają na ogromne oszczędności czasu, nerwów i wysiłku poświęcanych na doczyszczanie całego sprzętu z kamienia.
Pozdrawiam,
Mira K.
Od kiedy mamy w domu zmiękczacz wody, to wiem, że już za nic w świecie nie oddałabym tego urządzenia. Dopiero jak się ma miękką wodę to zaczyna się doceniać to wszystko. Sprzątanie to teraz 20 minut, a nie pół dnia. Czasem to aż wstyd było przyjąć gości. Po jednym dniu na kabinie i bateriach było widać cały osad, a nie sposób codziennie sprzątać i szorować.
Do osadu to jeszcze da się przyzwyczaić. Walisz wszędzie pełno odkamieniaczy i jakoś idzie. Mnie najbardziej boli fakt, że tak bardzo to zjawisko wpływa na włosy oraz skórę. Kiedyś miałam naprawdę zdrowe i lśniące włosy. Potem używałam najlepszych (i drogich) kosmetyków, a i tak miałam problemy – łamały się, kołtuniły. Wcześniej same mi się kręciły, po twardej wodzie nie dało się ich ułożyć. Skąd wiem, że to twarda woda? Bo jak tylko jadę do rodziców i myję tam włosy, to wszystko jest w porządku.